piątek, 26 listopada 2010

Naleśniki z karmelizowaną pigwą i sokiem pomarańczowym


 Przepis na to danie znalazłam w październikowej Kuchni z roku 2008. Nie obyło się bez kilku zmian ale myślę że danie nie straciło na tym :-). Dżem pigwowy już miałam wcześniej zrobiony pozostało mi tylko zrobić karmelizowaną pigwę i naleśniki. W oryginalnym przepisie były to klasyczne naleśniki z dodatkiem skórki otartej z 1 pomarańczy ale ja zrobiłam naleśniki z przepisu M. Roux który znalazłam u Cuda.wianki, a przy specyficznym smaku który ma pigwa dodały delikatności zwłaszcza że mój dżem nie należał do intensywnie słodkich aby nie przyćmić smaku rzeczonej pigwy.

Karmelizowana pigwa:

1/2 l soku pomarańczowego - u mnie świeżo wyciskany
kieliszek zeszłorocznej pigwówki - to już od siebie
1/3 szklanki cukru - dałam tylko symbolicznie brązowy cukier
2 pigwy/pigwowca - u mnie to drugie
1 łyżka masła 

Sok pomarańczowy, pigwówkę i cukier gotujemy około 40 minut. Pigwa w oryginale była obierana ze skórki ja ją zostawiłam tylko mocno wyszorowałam i pokroiłam w plastry. Na patelnie wrzucamy masło i obsmażamy z obydwu stron pigwę.  Zalewamy pomarańczowym syropem i chwilę podsmażamy. U mnie ciut za długo. 

Naleśniki wg. M. Roux 

125g mąki
15g cukru
2 jajka
325 ml mleka
100 ml śmietanki kremówki
szczypta soli
łyżka ekstraktu waniliowego


W misce wymieszać mąkę z cukrem i solą. Dodać jajka i ekstrakt. Wlać mleko około 100 ml i ubijać.  Stopniowo wlać pozostałe mleko ze śmietanką. ciasto odstawić na około godzinę w miarę ciepłe miejsce i smażyć.

Do tak przygotowanych naleśników nakładamy dżem pigwowy, składamy w chusteczkę i dekorujemy karmelizowaną pigwą.


Uwaga!
Osoba o wrażliwych zębach powinna jeśli chce zjeść produkt finalny i nie podjadać bo może to się źle skończyć dla jej uzębienia. Zwłaszcza jeśli jest w trakcie robienia dżemu pigwowego i pozostać przy oryginalnych porcjach cukru przy karmelizowanej pigwie.


Drugie zdjęcie to już końcówka już pomarszczonych owoców pigwowca które czekają sobie na przerobienie. Niestety w tym roku krzaczki nam nie obrodziły tak jakbyśmy tego sobie życzyli. 

środa, 24 listopada 2010

Sernik czekoladowo-pomarańczowy


Sernik ten wypatrzyłam u niezawodnej Joanny na stronie cin cin i od razu wiedziałam że upiekę go z okazji cytrusowego tygodnia Tatter. W przepisie nie wprowadziłam żadnych swoich zmian. Dla mnie jedynie mógłby być jeszcze bardziej pomarańczowy.



 Przepis cytuję za Joanną:

Sernik pomarańczowo – czekoladowy

Przepis na tortownicę o średnicy 23 cm.

Składniki:
Spód:
1 opakowanie ciastek Digestive ( 144 g)
około 50 – 60 g masła

Masa serowa:
750 g sera śmietankowego ( kremowego), zawierającego powyżej 20% tłuszczu,
(np. naturalny Delfiko, śmietankowy MilkLand czy Zielona Łąka z Biedronki)
1 szklanka cukru
2 płaskie łyżki mąki pszennej
5 dużych jajek
2- 4 łyżki świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego
1/2 łyżki otartej na drobnej tarce skórki pomarańczowej
75 g gorzkiej czekolady stopionej w kąpieli wodnej lub w mikrofalówce

Wykonanie:
Ciasteczka rozkruszyć lub za pomocą blendera zmielić. Rozpuścić masło w rondelku i połączyć ze zmielonymi ciasteczkami. Z tak powstałej masy utworzyć spód sernika i włożyć o lodówki na przynajmniej 30 minut.

Przygotować masę serową:
Do miski wrzucić ser, cukier, mąkę, sok pomarańczowy i skórkę. Wbić całe jajka i delikatnie wymieszać mikserem aż do połączenia składników bez ubijania. W tym czasie rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej. Do drugiej miski odlać 2 szklanki masy i wymieszać ją z rozpuszczoną czekoladą. Pozostałą masę serową wlać na spód. Delikatnie łyżką nałożyć masę czekoladową na serową. Aby utworzyć efekt marmuru wymieszać obie masy końcem noża lub patyczka do szaszłyków. Gotowy sernik włożyć do nagrzanego piekarnika i tu w zależności jaką metodą pieczemy ustawiamy na konkretną temperaturę. Jeżeli jest to metoda gazetowa którą ja stosowałam to: owinąć obręcz tortownicy przygotowanymi wcześniej opaskami z namoczonych gazet. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 250 stopni na 10 minut. Potem wyjąć, zmniejszyć temperaturę do 160 stopni, zmienić opaski na nowe i piec około 50 minut.
Sernik można też piec klasycznie w kąpieli wodnej ( około 55 – 60 minut w 160 stopniach C plus około 30 minut po wyłączeniu, przy lekko uchylonych drzwiczkach piekarnika).Najlepiej smakuje po nocy spędzonej w lodówce :-).

Smacznego :-)

wtorek, 16 listopada 2010

Spóźniona

Niestety miałam nadzieję że wyrobię się na orzechowy tydzień Eli, mówi się trudno. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś mi się uda o czasie dołączyć. Dziś na pocieszenie mam  ormiańskie ciasteczka  badamburi znalezione na  stronie cin cin . Wg autorki przepisu powinny być one obficie posypane cukrem pudrem po upieczeniu, dla mnie były wystarczająco słodkie w tej formie jakiej prezentuję.




Badamburi 

300g zimnego masła
3 szklanki mąki
2 jajka
300g kwaśnej śmietany
350-400g orzechów włoskich (ja dałam laskowe)

1 łyżeczka cynamonu
cukier puder do obsypania

     Mąkę z masłem posiekać, następnie wbić żółtka i dodać śmietanę. Zagnieść ciasto i podzielić na mniejsze kawałki a z nich uformować około 50 kulek wielkości orzecha włoskiego przykryte folią włożyć na około godzinę do lodówki.  U mnie chłodziły się na balkonie.
    Do nadzienia należy zmielić lub pokroić w jak najdrobniejsze kawałki orzechy włoskie dodać do nich cukier, cynamon i jedno białko. Wszystko dokładnie mieszając. Nagrzać piekarnik do 180C. Kulki wyjąć z lodówki i każdą rozwałkować. Nakładać po łyżeczce nadzienia i dokładnie zlepiać nadając kształt pierożka. Piec na złoto. 

Na dobry początek

Ten blog zdecydowałam się zacząć prowadzić aby uporządkować przepisy zebrane, jak również znalezione na innych blogach kulinarnych. Jeśli ktoś skorzysta z nich będzie mi bardzo miło. Serdecznie zapraszam w skromne progi mojej kuchni M.